Wpływ na ostateczną cenę lokalu mieszkalnego ma kilka istotnych czynników, ale największą rolę – tuż obok lokalizacji – odgrywa zazwyczaj jego bezpośrednie sąsiedztwo. Właściwe otoczenie potrafi znacznie podnieść wartość mieszkania, ale zależność ta działa również w drugą stronę: niechciane sąsiedztwo skutecznie zniechęci potencjalnych kupujących. Jeżeli zatem planujesz zakup mieszkania w jednej z nowych inwestycji deweloperskich w Warszawie, koniecznie upewnij się, czy niebawem w jej pobliżu nie powstanie ruchliwa droga albo inny hałaśliwy obiekt.
Warszawa to największy rynek mieszkaniowy w kraju. Na jej terenie stale przybywa nowych inwestycji deweloperskich, ale choć teoretycznie terenów pod budowę nie brakuje, to spora część tych gruntów znajduje się w mało atrakcyjnych miejscach. Tymczasem, jak wynika z przeprowadzanych na rynku analiz i badań, lokalizacja nieruchomości może mieć nawet ok. 30 proc. (lub większy) udział w kształtowaniu jej wartości. Więcej jesteśmy skłonni przeznaczyć na zakup mieszkania, które znajduje się w pobliżu obiektów użyteczności publicznej, parków, placów zabaw etc. Dlatego deweloperzy tak często starają się nimi kusić potencjalnych klientów.
Czy warto zaufać deweloperom?
Dzisiaj każda z nowych inwestycji deweloperskich w Warszawie posiada własną stronę internetową, na której wymienione są najbliższe parki, przedszkola, szkoły i centra handlowe. Niestety to, co piszą tam deweloperzy, to tylko jedna strona medalu. Często „przypadkiem” zapominają oni o niewygodnych faktach – potrafią zataić obecność niedalekiej stacji benzynowej albo zakładów przemysłowych. Dlatego zawsze warto odwiedzić budowaną inwestycję i sprawdzić, co znajduje się tuż pod blokiem. Inaczej nasza oaza spokoju może okazać się w rzeczywistości zakątkiem zgiełku i spalin. Inne hałasotwórcze czynniki, które mogą nam skutecznie uprzykrzyć życie, to m.in. bliskość torów kolejowych, klubów nocnych lub knajp.
To, że dziś w naszym pobliżu znajdują się łąki nie znaczy, że zawsze będzie wokół tak zielono. Dlatego przed zakupem mieszkania warto się też dokładnie zaznajomić z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. To z jego zapisów wynika, co może powstać na sąsiedniej działce, a co nie. Pod żadnym pozorem nie wolno go ignorować. Inaczej po kilku latach może się okazać, że nasz spokojny zakątek zacznie sąsiadować z ruchliwym skrzyżowaniem dróg, nową obwodnicą albo w jego pobliżu powstanie market. A wtedy sen o wieczornej ciszy szybko pryśnie. Inwestycja prowadzona po sąsiedzku potrafi uczynić z życia w wymarzonym miejscu prawdziwy koszmar.
Co za oknem nowych inwestycji deweloperskich w Warszawie?
Okolica jest dla większości lokatorów równie ważna jak samo mieszkanie. Do tego stopnia, że często tylko ze względu na nią decydujemy się na kupno lub wynajem. W Warszawie wysokie stawki za najbardziej prestiżowe adresy – na Starym Mieście i przy Trakcie Królewskim – wynikają właśnie w dużym stopniu z bliskości najważniejszych w kraju instytucji i urzędów oraz dostępu do śródmiejskiej infrastruktury.
Generalnie większość z nas za wszelką cenę stara się uniknąć w swoim sąsiedztwie drogi o dużym natężeniu ruchu; według badań aż 69,1 proc. osób uważa ją za niepożądany element sąsiedztwa. Trudno się dziwić: wzmożony ruch samochodowy, zwłaszcza aut ciężarowych, jest czynnikiem zagrażającym bezpieczeństwu pieszych i rowerzystów. Dodatkowo osiedla znajdujące się w sąsiedztwie tras szybkiego ruchu są narażone na szkodliwe działanie zanieczyszczeń. Staramy się również unikać bliskości lotnisk i trakcji kolejowych (54,7 proc.), klubów nocnych (47, 3 proc.) i fabryk (42,9 proc.). Co ciekawe, stosunkową niewielką niedogodnością dla przyszłych mieszkańców jest… sąsiedztwo cmentarza (29,6 proc.). Jego bliskość nie podnosi co prawda jakości i ceny danej nieruchomości, ale postrzegane jest jako mniej uciążliwe niż inne miejsca.
Blisko, ale nie za blisko
W przypadku nowych inwestycji deweloperskich w Warszawie dobre sąsiedztwo jest wszystkim. Widać to w cenach mieszkań. Szacuje się, że okna wychodzące na szkołę potrafią obniżyć wartość nieruchomości od 3 do 5 procent. Szkoła to bowiem jeden z tych obiektów, które chcemy mieć blisko, ale nie za blisko, a już na pewno nie „ściana w ścianę”. Podobnie jest z metrem lub przystankiem tramwajowym. Optymalnie jest wtedy, gdy odległość od pożądanego, choć hałaśliwego obiektu wynosi około 300-500 metrów – zawsze możemy do niego dojść w ciągu kilku minut, ale na co dzień nie musimy słuchać uciążliwego hałasu.
Jak istotne jest dla nas dobre sąsiedztwo? Niezwykle. Czasami wręcz aż do przesady. Kilka lat temu głośno było o mieszkańcach Miasteczka Wilanów, którzy mocno sprzeciwiali się temu, żeby na ich prestiżowym osiedlu powstał… dyskont Biedronka. No bo jak to? Przecież to sklep na każdą kieszeń, a osiedle było reklamowane jako elitarna lokalizacja dla ponadprzeciętnie zamożnych… Koniec końców Biedronka została otwarta, a dziś na terenie Wilanowa działają dwie placówki portugalskiego dyskontera.
„Warto odwiedzić budowaną inwestycję…” Warto? Myślę, że każdy, kto rozważa zakup mieszkania za kwotę, którą będzie przez kolejne 20 lat spłacał (najczęściej), nie weźmie niczego w ciemno. A jak trafnie zaznaczyliście, piękne wizualizacje deweloperów często nie pokrywają się z tym, co zastaniemy na miejscu.
Mam wrażenie, że niedługo jedyną opcją sąsiedztwa będzie kolejny blok i kolejny i jeszcze jeden. Tyle się tego buduje! A tak na poważnie, to wiadomo, że sąsiedztwo to bardzo ważna sprawa. Wiem, że jak sama będę szukała mieszkania, to przyłożę do tego ogromną wagę.
Uciążliwe sąsiedztwo to prawdziwa zmora, mogę to powiedzieć z własnego doświadczenia. Na szczęście jak do tej pory w grę wchodziły tylko wynajmowane mieszkania, więc był to problem wyłącznie przejściowy.
Hałasy potrafią wykończyć. Zarówno jeśli chodzi o tramwaj, samochody, jak i na przykład szkołę i krzyczące pod oknem dzieciaki. Tylko w takim razie jak szukać idealnego mieszkania? O ile dom możemy wybudować w środku lasu, to w mieście ciężko będzie znaleźć idealnie położone lokum.
A według mnie wszystko (oczywiście w granicach rozsądku) jest kwestią przyzwyczajenia. Pamiętam jak na studiach przeniosłam się do mieszkania, w którym było bardzo słychać sąsiadów z góry – to jak chodzili, kładli się na wersalkę. Na początku wydawało mi się, że oszaleję, ale tak przywykłam, że później już nawet tego nie zauważałam.
Niestety trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że jak ktoś chce mieszkać w centrum, mieć blisko do węzła komunikacyjnego, to raczej ciężko, aby było cichutko dookoła. Coś za coś.
Co to za „widoczki” nad łóżkiem w sypialni? 😉 Dosyć oryginalny pomysł jak na sypialnie. I może by to było fajne, ale według mnie nie pasuje do reszty… takie spokojne, normalne wnętrze i nagle taki mocny motyw? No nie jestem do końca przekonana.
Wykończyłabym się, gdybym zamieszkała w jakiejś hałaśliwe okolicy. Jeśli miałabym wybierać między atrakcyjną lokalizacją (wszędzie blisko), a świętym spokojem (cisza), to bez wahania wybrałabym to drugie.
Ostatnio przeglądałam oferty i zaciekawiła mnie oferta inwestplanu. Inwestycja na Woli , mieszkania w stylu loftów z dużymi panoramicznymi oknami. Myślę, że powstanie na Woli coś bardzo fajnego.
Witam, ponieważ „hejka” wspomniała o InwestPlanie to wolałabym wszystkich uprzedzić. Po kilku latach milczenia zaczynam tracić cierpliwość do tej firmy i pana prezesa. Chciałabym uprzedzić, że jeżeli ktoś planuje zakup mieszkania od Inwestplanu powinien zastanowić się 2 albo i 3 razy. Pan prezes będzie miły, będzie obiecywał gruszki na wierzbie, podpisze Wam każdą zmianę w projekcie lub ustęp w umowie. Zrobi wszystko abyście Wy mu zapłacili. W momencie gdy pojawią się jakieś problemy lub opóźnienia będzie Was zwodził za nos. Bedzie mówił „to wszystko wina tych złych i niedobrych podwykonawców/bankierów/pogody/urzędników/poprzednich inwestycji/mieszkańców/komorników. Bo to zawsze jest wina kogoś innego niż pan Remigiusz. Jeśli będzie Wam coś winien to choćby nie wiem co zwali na innych i nie będzie chciał wypełnić swoich zobowiązań. Sprawy, które przy odrobinie dobrej woli czy umiejętności planowania można by zamknąć szybko przez pana Remigiusza ciągną się LATAMI. Mogę napisać dużo więcej po ponad 3 letniej „współpracy” z tym panem i chętnie to zrobię. Daje mu natomiast ostatnią szansę aby zachować się przyzwoicie.