Wilanowskie Zawady wydają mi się nieco niszowe pod względem popularności. O innych dzielnicach mówi się więcej, barwniej, wzbudza się więcej dyskusji? A może to tylko wrażenie. Ciężko stwierdzić, jednak nie mogę pozbyć się myśli, że to swoiste pomijanie Zawad przy rozmowach na temat mieszkania w Warszawie jest krzywdzące. Zwłaszcza, gdy spojrzymy na nieruchomości, które tam czekają.
Kupno mieszkania na Zawadach
Kupno własnego mieszkania to jedna z większych decyzji w życiu. Czy największa – to już rzecz gustu. Dla mnie oczywiście tak, ale to dlatego, że zawodowo zajmuję się swoją pasją – tworzeniem królestwa domowego, od podstaw do zachwycającego efektu końcowego. Sprawianiu, żeby dom był azylem, do którego wracamy z radością i dumą. Wychodzą z tego takie perełki jak na przykład przepiękne Złote myśli (kto jeszcze nie widział, zapraszam do wpisu „Złote myśli, czyli jak zagrać złotem w aranżacji wnętrz”).
Kupując mieszkanie, najczęściej zwracamy uwagę na trzy czynniki: metraż, cenę oraz stan. Zajrzyjmy więc na rynek, mając w pamięci te trzy czynniki.
Cena mieszkania na Zawadach
Według portalu ceny.szybko.pl przeciętna wartość mieszkania na Zawadach wynosi około 697 371 złotych. Ten sam portal podaje, że w całej Warszawie mieszkania kosztują średnio 615 000 złotych. Skąd taki rozdźwięk? Cóż, jestem pewien, że po krótkim namyśle odpowiedź nasuwa się sama. Patrząc na mnogość dzielnic w Warszawie i rozbieżność cen w nich, nie dziwi już fakt, że są takie, które średnią cenę zawyżają i takie, które ją obniżają. Decydującym czynnikiem w tym przypadku jest lokalizacja. Im bliżej centrum i udogodnień, tym drożej – tym stwierdzeniem raczej nikogo nie zaskoczę.
Trzymając się jeszcze chwilę statystyki, chcę zwrócić uwagę na cenę mieszkania za metr. Sama kwota za mieszkanie bowiem niewiele nam mówi, o wiele lepszym porównaniem jest stosunek wartości do metrażu. Średnia cena za metr na Zawadach według wspomnianego wyżej ceny.szybko.pl to 8996 zł/m2. W całej Warszawie zaś za metr kwadratowy zapłacimy średnio 10 417 złotych. Teraz wygląda to już nieco lepiej, prawda?
Przyjrzyjmy się teraz konkretnym przykładom. Najtańsze mieszkanie, które udało mi się znaleźć, opiewało na kwotę 266 110 złotych w inwestycji deweloperskiej na ulicy Zaściankowej. Najdroższe zaś pochodziło z inwestycji na ulicy Sytej. Za cztery pokoje życzono sobie 1 395 000 złotych.
Dużo za mało czy mało za dużo?
Wspomniane wyżej mieszkania z dwóch przeciwnych końców zakresu cenowego – jak nietrudno się domyślić – różnią się w ten sam sposób pod względem metrażu. “Najtańsze” mieszkanie ma metraż jedyni 29,90m2 z jednym pokojem. Tak więc teoretycznie płacąc najmniej, dostajemy w zamian lokum dla jednej osoby lub pary. Nie ma w tym nic złego, nie zrozumcie mnie źle. W momencie jednak, kiedy będziemy chcieli założyć rodzinę, będzie to wymagało od nas większego gimnastykowania się.
Zastanawia Was zatem może, co dostajemy po kupnie mieszkania za ponad milion? Oferta, którą przytoczyłem to mieszkanie 4-pokojowe, o łącznym metrażu 115,7m2. Prawie czterokrotnie większe, zatem i cena – stosunkowo wyższa. Nie jest to jednak najbardziej atrakcyjna w moim mniemaniu oferta. Na Sytej dostać można (przynajmniej na tę chwilę) mieszkanie 5-pokojowe, o powierzchni 162,08m2 za 1 385 784 złotych. Chociaż na pierwszy rzut oka cena może niektórych przerażać, po przeliczeniu okazuje się, że za metr kwadratowy zapłacimy 8550 złotych, czyli nawet poniżej średniej.
Stan deweloperski, czyli za co płacę
Oferty, o których wspomniałem, pochodzą z inwestycji deweloperskich. Najczęściej takie mieszkania oferowane są “stanie deweloperskim”. Co to oznacza? Oznacza to tyle, że mieszkanie zostało wybudowane, ale nie jest ukończone. W tym przypadku będzie obowiązywał nas dodatkowy koszt zakładający wykończenie mieszkania. I choć może się to wydawać nadmiernym kosztem – w końcu jest dodatkowy – czy faktycznie nie jest to rzecz warta inwestycji?
Moja odpowiedź jest prosta: albo coś jest zrobione dobrze, albo po kosztach. Inwestycje w jakość przynoszą zysk. Oczywiście możemy znaleźć mieszkania “za bezcen”, tylko musimy wtedy liczyć się z jednym – niedługo będziemy musieli włożyć drugie tyle w remonty i renowacje. Lepiej zrobić to od razu i mieć spokój na lata. Przynajmniej ja tak uważam.
To oczywiste że młodzi ludzie chcąc rozpocząć życie w stolicy najlepiej chcieliby kupić mieszkanie w ratach, tyle że jak mają to zrobić skoro ceny są takie duże??! To jakiś żart
Myślałam że więcej będą chcieli wziąć za takie metraże! Wydawało mi się że ceny są jeszcze wyższe chociaż mogłam oglądać oferty mieszkań bliżej centrum stolicy!
Udogodnienia w dużym mieście takim jak Warszawa to podstawa moim zdaniem. Nie wyobrażam sobie iść do sklepu po bułki jakiś ogromny kawał…
Zawady są cichym miejscem i ładnym oraz dosyć specyficznym. Czuć w powietrzu często zapach wilgoci ale może to być związane z tym że dawno temu na tych terenach była jeszcze Wisła. Ale ja osobiście nie uważam tego za wadę :]
Stan deweloperski mieszkań jakie oferują nam różne firmy czasami pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza gdy nagłośniają swoimi niskimi cenami. Dlatego lepiej kupić mieszkanie wykonane pod klucz…
Zawady to idealne miejsce dla inwestycji takich jak bloki pełne mieszkań w stanie deweloperskich bo zainteresowanych ludzi zwłaszcza rodzin jest dużo. Jeśli ktoś jeszcze ceni sobie dostęp do zielonych otoczeń bardziej niż metalowej dżungli to trafił w odpowiednie miejsce.
Takie Zawady są dobrą alternatywą, dla mnie mieszkanie w centrum jest uporczywe, ciągle coś się dzieje i nie można zaznać spokoju.
Jestem zaskoczona że można kupić mieszkanie na Zawadach w takich cenach, internet potrafi często przekłamywać albo po prostu jest za dużo informacji!!!
Bardzo pomocny artykuł, z pewnością pomoże mi teraz lepiej rozeznać się z cenami za mieszkania na Warszawskich Zawadach.
Zawady kojarzą mi się z miejscem dla osób które lubią mówić o sobie że mieszkają w okolicach stolicy ale żyją jak w mniejszym miasteczku i tak się noszą. Śmieszne.